czwartek, 19 stycznia 2017

#NIE OCENIAJ KSIĄŻKI PO OKŁADCE: FILMOWE OKŁADKI - HIT CZY KIT?



Okładki filmowe - hit czy kit? Zapewne większość czytelników odpowie bez zawahania: kit. Ale ja tego tak nie zostawię. Postanowiłam poszperać trochę w internecie i zebrać opinie na ten temat. Przeanalizujemy wady i zalety książkowych okładek i porównamy kilka opraw graficznych. Będzie ciekawie :) Zapraszam!




FILMOWA OKŁADKA - ZBEZCZESZCZENIE CZY ULEPSZENIE?


No właśnie, jak myślicie, czy filmowa okładka będzie działała na szkodę książki?
Zebrałam kilka argumentów za i przeciw. Spójrzmy więc na nie:

1) MAMY OBRAZ BOHATERÓW JUŻ NA WSTĘPIE


Osobiście, uległam temu obrzydlistwu już wiele razy i nie mogę stwierdzić, że uważam to za coś dobrego. O wiele bardziej lubię, kiedy bohaterów mogę wykreować w mojej wyobraźni. Tymczasem wystarczy jedno spojrzenie na okładkę i naszym głównym bohaterem jest np. Lily Collins, czy Jennifer Lawrence. Właśnie dlatego nigdy nie oglądamy ekranizacji przed przeczytaniem książki! I nie patrzymy na filmowe okładki ;)

2) NIE LUBIMY NAPISÓW TYPU: "FILM W KINACH", "FILM WYTWÓRNI x JUŻ W KINACH", "ZOBACZ FILM W KINACH"


Faktycznie takie napisy oszpecają okładkę. Oczywiście zdarzają się przypadki, kiedy taki komentarz jest dyskretny, bo małą czcionką i raczej gdzieś w górnej części okładki. Niestety są też książki, gdzie podpis jest zdecydowanie zbyt duży, np. w "Osobliwy dom pani Peregrine".

3) KŁOPOT ZE ZNALEZIENIEM "NORMALNEJ" OKŁADKI

Wyobraźmy sobie sytuację, że Kuba idzie do biblioteki, gdzie znalazł książkę trafiającą idealnie w punkt jego zainteresowań i upodobań czytelniczych. Postanowił wypożyczyć lekturę i jak się okazało - była świetna. "Chcę ją mieć u siebie na półce" - pomyślał. Następnego dnia wybrał się więc w poszukiwaniu książki. Okropna sprawa! Wszędzie dostępna jest jedynie wersja z filmową okładką, która niestety nie podoba się Kubie. Chłopak postanowił przeszukać internetowe księgarnie, żeby znaleźć normalną wersję książki. Czy udało mu się ją znaleźć? NIE.

4) CZYTELNIK MOŻE WYBRAĆ WERSJĘ OKŁADKI, KTÓRA BARDZIEJ MU SIĘ PODOBA

Wiadomo, co dwie okładki to nie jedna. Zawsze mamy jakiś większy wybór. Spójrzmy więc na kilka okładek, które postanowiłam porównać.


Każdy może wybrać okładkę według swoich upodobań. Czyż to nie jest piękne? :)


5) (NIE)ARGUMENT NA KONIEC

W okładkach filmowych chodzi oczywiście o zarabianie pieniędzy. Kiedy ktoś zobaczy, że książka doczekała się swojej ekranizacji, to jest większe prawdopodobieństwo, że kupi książkę. W końcu panuje przekonanie, że "skoro jest film, to znaczy, że lektura jest dobra". Zwiększa się więc popyt na książkę, a może i na zakupienie później DVD. Czy to jest złe czy dobre? Odpowiedź na to pytanie zostawiam Wam.

Jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Zapraszam do dyskusji w komentarzach :)

4 komentarze:

  1. Mi osobiście często filmowe okładki podobają się bardziej niż te oryginalne. Zgadzam się z tym, że jest to zwykły chwyt na kasę, no ale cóż ... na czymś trzeba zarabiać :)
    Nie do końca zrozumiałam punkt 3 ... Jeśli "Kuba" zachwycił się książką, to nie powinno być dla niego ważne jaka jest okładka. Książka to przede wszystkim treść - nie zapominajmy o tym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naturalnie, najważniejsza jest treść, ale proszę traktować ten punkt z przymrużeniem oka ;) Napisałam go w taki sposób, bo chciałam trochę urozmaicić ten post i ukazać coś w formie historyjki. W końcu to właśnie na przykładach najlepiej jest coś wytłumaczyć.

      Usuń
  2. Mnie najbardziej denerwuje tekst "Film już w kinach"- działa to na mnie jak płachta na byka. Mi się podobają takie okładki i takie. Choć jak np. spodoba mi się okładka filmowa, a książka ma kilka części to później muszę czekać na ekranizacje. A niestety jestem sroką okładkową i muszę mieć wszystkie książki z wybranymi okładkami ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, zgadzam się w stu procentach! Też nie lubię, jak książki z jednej serii mają różne oprawy. Niestety jakoś czasami trzeba to przeboleć ;(

      Usuń