Dzisiaj recenzja książki Johna Greena, który uważany jest przez wielu za mistrza pióra i powieści młodzieżowych. Zapewne wszyscy z Was znają "Gwiazd naszych wina", która przyniosła autorowi światową sławę. Tymczasem u mnie recenzja jego debiutanckiej książki. Zapraszam!
Tytuł: SZUKAJĄC ALASKI
Tytuł oryginalny: LOOKING FOR ALASKA
Autor: JOHN GREEN
Wydawnictwo: BUKOWY LAS
Seria: MYŚLNIK
Gatunek: LITERATURA MŁODZIEŻOWA
Ilość stron: OK. 340
Cena: OK. 35 ZŁ
Miles jest niewyróżniającym się z tłumu nastolatkiem... właściwie tak tylko może się wydawać. Czy znacie kogoś, kogo pasją jest zapamiętywanie ostatnich słów znanych ludzi? Jeśli nie, to przedstawiam Wam Milesa Haltera, który właśnie rozpoczyna naukę w szkole z internatem - Culver Creek. Placówka słynąca z rygorystycznych zasad, dotyczących przede wszystkim palenia papierosów i picia alkoholu wśród młodzieży.
Dotychczasowe życie chłopaka nie było zbyt emocjonujące, a to za sprawą przyjaciół, a raczej ich braku. Rozpoczynając rok szkolny w nowej szkole, nastolatek ma szansę zmienić swoje życie o sto osiemdziesiąt stopni. I tak się dzieje. Zaprzyjaźnia się tam z "Pułkownikiem" i Alaską, czyli uczniami, którzy przyjmują go do paczki szkolnych buntowników. Nasz główny bohater poznaje wśród nich uroki młodości i życia bez rodziców. Szybko wpada w złe towarzystwo, a przede wszystkim zakochuje się na zabój w Alasce, czyli "królowej stada" zbuntowanych nastolatków.
"Był poetą. A jego ostatnie słowa to "Udaję się
na poszukiwanie Wielkiego Być Może". Dlatego wyjeżdżam. Żebym nie
musiał czekać z poszukiwaniem Wielkiego Być Może do śmierci."
Pióro autora jest według mnie jak najbardziej w porządku, ale jednak spodziewałam się czegoś więcej. Nie porwało mnie, nie zakochałam się, ani nic z tych rzeczy. Drażniło mnie używanie przez autora słowa "strasznie" zamiast chociażby "bardzo". Nie jestem pewna, czy było to zrobione celowo, aby książka była napisana jak najbardziej młodzieżowym językiem, czy nie. Niemniej jednak jest to debiut autora i zdaję sobie sprawę, że aktualnie pióro autora ma się o wiele lepiej.
Miles, czyli główny bohater jest zarazem narratorem. Czy mówiłam już, że uwielbiam narrację pierwszoosobową? Poza tym, książka podzielona jest na dwie części - "dni przed" i "dni po". O co dokładnie chodzi, tego Wam nie zdradzę, jednakże zapewniam, że to nakręcało mnie i sprawiło, że chciałam jak najszybciej dobrnąć do końca powieści i wiedzieć, o co tak naprawdę chodzi. Nieźle ten Pan "Zielony" owinął sobie mnie wokół palca :)
"(...) - Czuję się jak kompletny kretyn. Jakbym miał umrzeć.
- Możesz umrzeć - zauważyłem.
- No tak, jasne. Mogę. Nigdy nic nie wiadomo. To tylko.. to tylko tak: PUF. I już cię nie ma"
- Możesz umrzeć - zauważyłem.
- No tak, jasne. Mogę. Nigdy nic nie wiadomo. To tylko.. to tylko tak: PUF. I już cię nie ma"
Postaci wykreowane przez autora są genialne! Wyraziste i oryginalne - nie sposób znaleźć dwóch podobnych. Przy okazji nie są wyidealizowane, czy szablonowe. Jest to według mnie ogromnym plusem, z racji tego, iż autor pisze dla młodzieży, czyli po prostu można się z takimi postaciami utożsamiać. Szczerze mówiąc nie umiem wybrać mojej ulubionej osoby z całej książki. Każda ma w sobie coś wyjątkowego i wspaniałego, co sprawia, że uwielbiam je wszystkie równie mocno.
"Wyciągnął grubą opaskę na głowę. Była brązowa, a z przodu miała pluszową głowę lisa. Takumi założył ją na głowę.
Zaśmiałem się.
Zaśmiałem się.
- Co to jest, u diabła?
- To moja lisia czapka.
- Twoja lisia czapka?
-Tak, Klucha. M o j a lisia czapka.
- Po co ci l i s i a cz a p k a ? - zapytałem.
- Bo nikt nie złapie lisa chytrusa."
-Tak, Klucha. M o j a lisia czapka.
- Po co ci l i s i a cz a p k a ? - zapytałem.
- Bo nikt nie złapie lisa chytrusa."
Tematyka książki niezmiernie przypadła mi do gustu. Książki Johna Greena mają w sobie coś, co sprawia, że chcę przeczytać je wszystkie, mimo że nie uważam je za najlepsze na świecie i idealne. Zawsze odczuwam pewien niedosyt, coś mi nie pasuje, ale jednak uwielbiam je.
Z pewnością jest to powieść skierowana do starszych czytelników, głównie dlatego, że porusza tematy dojrzewania, zmiany środowiska i nastoletniego buntu.
"Wszystko, co się połączyło, kiedyś się rozpadnie"
Z powieścią pod tytułem "Szukając Alaski" spędziłam bardzo przyjemnie czas. Były momenty kiedy wybuchałam śmiechem, ale i kiedy byłam bliska płaczu. Cytując słowa z okładki - jest to "mocna powieść" i w pełni się z tym zgadzam.
Polecam Wam zapoznać się z tą pozycją, jeśli chcecie przeczytać niebanalną powieść, która wciąga już od pierwszych stron, a może i u niektórych z Was pozostawi "kaca książkowego". Nie zawiedziecie się!
Moja ocena:
9/10
Dziś się odrobinę rozpisałam ;) Czytaliscie "Szukając Alaski"? Co Wy o niej sądzicie, bo wiem że zdania co do tej książki są bardzo podzielone. Koniecznie dajcie mi znać w komentarzu.
Oliwia
To chyba coś dla moich kuzynów. 😉
OdpowiedzUsuńw sam raz z czasem trafiłam na tą recenzję, będę mieć ją na uwadze, przy zakupach świątecznych, które już tuż tuż:)
OdpowiedzUsuńPolecam tę książkę z całego serca!
UsuńZaciekawiłaś mnie tą recenzją książki choć nie przepadam już za książkach gdzie bohaterami są nastolatkowie.... Mimo to podoba mi się Twój post :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo ta książka jest naprawdę świetna. Dziękuję za miłe słowa ♥
UsuńPozdrawiam :)
Powieść młodzieżowa to już chyba nie dla mnie - ale swojemu synkowi polecę, jak trochę podrośnie :)
OdpowiedzUsuń